JABŁONIEC 1914
Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej
Aktualności
dodano: 11-05-2023 15:00:51,
odsłon: 318
PL
Węgierska Puszta wiosną (artykuł z IKACA)
Nastrój stepu - Poraz pierwszy na trawę wiosenną - Typy pasterzy. Podobieństwo z ludem Podhala.

 

Ilustracja główna-karta pocztowa Puszta, Photo: Oláh András,Wyd. ARS UNA STUDIO Budapest

 

„Ilustrowany Kuryer Codzienny", zwany Ikacem, był wydawany w Krakowie w latach 1910-1939.
W numerze 19 (Rok 8) KURYERA LITERACKO NAUKOWEGO (Dodatek do Nru 129-go „ILUSTROWANEGO KURYERA CODZIENNEGO” z dnia 11-go maja 1931 r.) ukazał się artykuł zatytułowany „Węgierska Puszta wiosną”, który pozwoliłem sobie przedstawić poniżej:

 

 

Kraków, 10 maja.
     Zostawiliśmy za sobą Debreczyn, i już z godzinę pociąg jechał przez kraj monotonny, i płaski. Mijaliśmy rzadkie wsie, i pojedyncze zagrody, zabudowane w czworobok i jak białe ramy porozrzucane na bezdrzewnej płaszczyźnie. Potem i te nieliczne ludzkie osiedla stawały się coraz rzadsze, - pociąg mknął przez pustkę i bezkres aż zatrzymał się na małej stacyjce Nagy Hortobagy. Byliśmy na Puszcie, w sercu Węgier, na ziemi rdzennie madziarskiej.
     Błotnistą drogą porytą głębokiemi koleinami szliśmy powoli ku bielejących w oddali zabudowaniom. Niektóre krzewy przydrożne pokryły się już delikatnym, jasnym puchem zieleni.

 

 

 

Stara karta pocztowa z początku XX wieku (w zbiorach M.S.)

     Bielejące ściany zabudowań okazały się gospodą; mieścił się tu także jakiś urząd. Długi, wąski budynek o charakterystycznych podcieniach, stoi zwrócony frontem ku słońcu i szerokiemu traktowi, przecinającemu step.

     Jest to wielka, pusta przestrzeń, przytłaczająca swym ogromem, a równocześnie ciągnąca jak przepaść. Zdawała się pozbawiona życia – a przecież czuło się jej potężny rytm w tym pozornym spokoju i ciszy, zrzadka przerywanej odgłosami, gubiącemi się w przestrzeni.

     Kiedy z wiosną mienią się te bezkresne przestrzenie tysiącem barw, latem drgające upałem, powietrze przynosi złudne obrazy fata morgany. Nigdy jednak chyba niema w niej tyle nastroju co w takie kwietniowe przedwiośnie.

     Kiedy oswoiliśmy się z ciszą, zaś oko nauczyło się wyławiać obrazy z przestrzeni, przekonaliśmy się, że trakt jest pełen życia. Nic dziwnego. Wszakże był to pierwszy dzień w roku, kiedy rozliczne stada bydła i koni wyprowadzano z zagród zimowych w step.

     Od wschodu zbliżały się ku nam pierwsze stada. Wspaniałe okazy bydła, wszystkie jasno-popielate, prawie białe, o potężnych rogach. Za stadami szli pasterze, niektórzy w pięknie haftowanych białych sukiennych lub skórzanych, długich płaszczach, niejednokrotnie futrem na wierzch wyłożonych. Nieduże kudłate psy milcząco biegły obok. Często towarzyszyły stadom charakterystyczne wózki, kryte budami z płótna lub maty.

     Kilkadziesiąt kroków od gospody kamienny most białą klamrą łączy oba brzegi niedużej Horto-bagy, od której ta część Puszty wzięła swą nazwę. Szły potem nowe stada bydła, owiec, koni; im bliżej południa tem bardziej trakt się ożywiał.

     Wszystkie te stada około 60.000 sztuk bydła należą do miasta Debreczyna, tak samo jak i ogromna część Puszty Hortobagy. To też miasto należy do najbogatszych na Węgrzech.

     Ciekawe są szczegóły życia pasterzy stepowych. Arystokracje wśród nich stanowią czikosi, paserze koni, potem idzie gulyas, pasterz bydła, pośledniejsze miejsce zajmuje juhas od owiec, parjasem zaś jest pasterz świń, kondas. Życie tych ludzi jest bardzo twarde. Latem i zimą przy stadach, mieszkają w nędznych budach, i jedynie raz na tydzień udają się do wsi, gdzie rodziny ich wiodą żywot również dość mizerny.

     Zabierają bieliznę i chleb, i wracają znowu w step. Przystosowują się oni tak doskonale do surowych warunków życia, że jeżeli tylko taki pasterz zamieszka na wsi zapada po pewnym czasie na zdrowiu. Organizm ich nie znosi już życia w
zamkniętych izbach.
Pasterze ci stanowią ciekawy typ ludzi. Nie wysocy, zręczni, o twarzach ogorzałych dzikich a jednak inteligentnych. Zachowanie się ich spokojne, pełne godności. Nie tak to jednak bywa, kiedy „zabawiają” się w zagubionych wśród stepów „czadzach”, lub podczas krótkich pobytów we wsi.

     Po drugiej stronie zajazdu znajduje się paradna izba, zapełniona pięknie rzeźbionemi z drzewa sprzętami, talerzami, czerpakami, i ceramiką ludową. Gdyby nie pewność, że to jest na Puszcie, można być przekonanym, że to nasze Podhale. Ciekawe to pokrewieństwo upodobań i uzdolnień artystycznych między juhasem z „węgierskiej niziny” a jego imiennikiem z wierchów polskich potęguje jeszcze jedna analogja z Tatrami. Oto zachował się niejeden typ czikosa z kobzą, na której wygrywa węgierskie melodje. To też Puszta jest jedną z kolebek pieśni węgierskiej.

 


J. S. F.
(koniec artykułu).

 

 

Zaloty. Stara karta pocztowa z długimi liniami adresowymi (w zbiorach M.S.)

 

 

Karta pocztowa z lat 70-tych ub. wieku (w zbiorach M.S.)

 

 



Ujął w całość i uzupełnił ilustracjami z własnych zbiorów Marek Sukiennik

 

Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej Jabłoniec 1914
Adres: ul. T.Kościuszki 6, 34-600 Limanowa
KRS: 0000485295
NIP: 7372203252
REGON: 122988528
Partnerzy:
Ta strona wykorzystuje pliki cookies i inne technologie. Korzystając z witryny wyrazasz zgodę na ich używanie.Dowiedz się więcejRozumiem