JABŁONIEC 1914
Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej
Aktualności
dodano: 30-08-2021 21:47:01,
odsłon: 1324
PL
Oficerska Szkoła Strzelecka w Stróży- kolebka Wojska Polskiego.

            Zorganizowana pod koniec lipca 1913 roku Oficerska Szkoła Strzelecka była prawdziwą kuźnią kadr dla niepodległej Polski. Szkoliło się w niej wielu późniejszych generałów Wojska Polskiego i polityków takich jak Edward Rydz-Śmigły, Władysław Belina-Prażmowski, Adam Koc czy Marian Kukiel. Samo istnienie takiego kursu było czymś niezwykłym. Pamiętajmy, że Polski nie było na mapach już ponad 100 lat, a od ostatniego powstania- styczniowego minęło 50 lat. Tymczasem w małej miejscowości niedaleko Limanowej szkoliła się mała grupa strzelców w polskich mundurach i z polskimi orzełkami na czapkach. Byli to wówczas jedyni żołnierze polscy w Europie i na świecie.

 

            Wgłębiając się w historię ruchu niepodległościowego nie sposób nie wspomnieć o sytuacji jaka panowała w Galicji na początku XX wieku. Otóż już od powstania dualistycznego państwa austro-węgierskiego w 1867 roku Królestwo Galicji i Lodomerii zyskało szeroką autonomię niespotykaną w żadnym innym zaborze. Pozwalało to na bardzo silny rozwój polskiej kultury, samorządności i stronnictw politycznych. Było to idealne miejsce dla Józefa Piłsudskiego do kontynuacji działalności niepodległościowej. Warto przypomnieć, że był on mocno rozczarowany porażką rewolucji w 1905 roku. Wyciągając wnioski uznał (bardzo słusznie), że liche bojówki PPS-u ze wsparciem proletariatu nie są w stanie wygrać z regularną armią rosyjską. Potrzebna była regularna (w miarę możliwości) armia a przynajmniej jej szkielet. Był to już okres, gdy Piłsudski przestawał być przywódcą jedynie socjalistów i stawał się jedną z ważniejszych postaci polskiej polityki. Śledząc jego dalsze działania w Galicji w budowie organizacji strzeleckich widać ewidentne odchodzenie od idei socjalistycznych a częste nawiązywanie do polskich tradycji powstańczych (szczególnie z 1863 roku). Było zresztą oczywiste, że aby odzyskać niepodległość za broń musi chwycić cały naród niezależnie od sympatii politycznych, a nie tylko garstka czerwonych „oszołomów”. Wcielenie tego założenia w życie można uznać za udane, gdyż normalni ludzie widzieli w strzelcach a później legionistach żołnierzy polskich, organiczną kontynuację naszych chwalebnych tradycji wojskowych i powstańczych a nie bojówkarzy tej czy innej partii.

 

            Wykorzystując warunki autonomii i przyzwolenie władz austriackich, polscy politycy (w tym Piłsudski) tworzyli organizacje paramilitarne. Najważniejszymi organizacjami były: Związek Strzelecki, Towarzystwo Sportowo-Gimnastyczne „Strzelec”, Polskie Drużyny Strzeleckie czy Drużyny Bartoszowe.  Oficjalnie były to stowarzyszenia sportowe i gimnastyczne, które korzystały z broni palnej jedynie w celach rekreacyjnych i strzeleckich. Realnie grupy te szkoliły swoje rzemiosło wojskowe szykując się do wojny między zaborcami. W większości ich uzbrojenie i wyposażenie było bardzo słabe. Przykładem jest drużyna strzelecka w Tymbarku, która powstała na przełomie 1911 i 1912 roku. Dzięki zbiórce udało się kupić 25 szt. karabinów Werndla, 25 szt. bagnetów, 25 szt. pasów głównych i 25 szt. czapek maciejówek. Członków tego typu organizacji było raczej stać jedynie na zakup czapki z własnych funduszy. Dlatego ćwiczyli w cywilnych ubraniach i czapka była jedynym elementem żołnierskiego stroju. Co bogatsi mogli sobie zamówić mundur kroju strzeleckiego, z prostymi klapami kieszeni i z kołnierzem wykładanym. Ci należeli jednak do mniejszości. Broń i oporządzenie (pasy, ładownice, tornistry, bagnety) były własnością organizacji i używane tylko w czasie ćwiczeń. Obok przestarzałych karabinów Werndla używano również kilku wzorów Mannlichera: M1888, M1890 i M1895.

 

 

 

 

Członkowie Związku Strzeleckiego. Widoczne czapki maciejówki, kapelusze sokole i mundury wzoru strzeleckiego. Dowódca (pierwszy z lewej) z austriacką szablą piechoty wz.1861 z temblakiem.

 

 

 

 

Prawdopodobnie Drużyny Bartoszowe. Charakterystyczne dla tej organizacji rogatywki opadające na prawy bok i mundury dwurzędowe. Niektórzy drużyniacy noszą cywilne ubrania. Widoczne karabiny Mannlichera M1895 i przypisane do nich ładownice.

 

 

            Do dowodzenia każdą armią potrzebni są oficerowie. A tych Piłsudski zwyczajnie nie miał. I nie ma się co dziwić bo był wojskowym samoukiem, choć zdolnym. Fascynował się czasami napoleońskimi i dogłębnie analizował przebieg wielu bitew i kampanii. Aby przynajmniej w stopniu podstawowym mieć kadry przyszłego wojska, Piłsudski razem z Kazimierzem Sosnkowskim zorganizował kurs oficerski. Wybrano majątek dworski w Stróży, gdyż prawdopodobnie należał on do babki Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego (zaznaczam, że nie jest to jednak informacja pewna). Sama miejscowość wzmiankowana jest od XII wieku i była prawdopodobnie wsią rycerską, strzegącą szlaku z Krakowa na Węgry. Typowo polski dworek z dwoma kolumnami i bielonymi ścianami w zapomnianej przez Boga i ludzi wsi położonej między lasami i górami Beskidu Wyspowego był idealnym miejscem do spokojnego szkolenia strzelców i snucia planów politycznych. Jednak ich szczegóły miał w swojej głowie jedynie Józef Piłsudski…

 

            Kurs rozpoczął się z końcem lipca 1913 roku. Brało w nim udział 90 strzelców, którzy zjechali się z najróżniejszych miejsc. Pochodzili z Galicji, Królestwa Polskiego, Niemiec, Belgii, Francji i Szwajcarii. Warunkiem przyjęcia do szkoły było posiadanie pełnego umundurowania strzeleckiego. Była to więc elitarna grupa, która nie wyglądała na cywil-bandę, ale doborowe wojsko. Rzeczywistość pokazała jednak w jak skromnych warunkach przyszło narodowi polskiemu odbudowywać swoją armię. Pamiętajmy, że ostatni raz regularne Wojsko Polskie biło się w powstaniu listopadowym 1830 roku. Tworzenie na nowo armii po przeszło 80 latach jej nieobecności było zadaniem niezwykle trudnym. Oddajmy głos Michałowi Sokolnickiemu, jednemu z uczestników szkolenia:

 

Dwór, o którym słyszeliśmy przedtem, obiecując sobie niemało nie wyglądał na to, aby go zamieszkiwano w ostatnich latach. Budynki gospodarskie miały ściany niepewne, a poszycie dziurawe, ogród był zdewastowany w sposób niepojęty: nie było ani jednego kwiatka, nawet owocu nie sposób było tam znaleźć. Płoty były prawdopodobnie dawno rozebrane na opał. Gdyby chciał, nie mógł Komendant ułożyć wszystkich rzeczy lepiej, aby nam dać ciężką szkołę życia.

 

 

 

Strzelcy zamieszkali we dworze oraz w sąsiedniej stodole natomiast Piłsudski z Sosnkowskim w pobliskiej chłopskiej chacie. Szkolenie obejmowało takie zagadnienia jak:

 

-geografia militarna Królestwa Polskiego

-taktyka ogólna

-topografia i terenoznawstwo

-teoria strzelania

-organizacja armii rosyjskiej

-budowa umocnień polowych

-musztra formalna i bojowa

-nauka o broni

-ćwiczenia praktyczna w terenie

 

Ksiądz Władysław Tarasek, proboszcz parafii pw. MB Szkaplerznej w Dobrej, budowniczy nowego kościoła, który był kustoszem pamięci historycznej w regionie ustalił miejsce ćwiczeń kompanii strzeleckiej:

 

Zachowane materiały z 1913 r., a szczególnie z 1914r. w archiwum parafii Dobra, pozwalają określić miejsce tych „ćwiczeń taktycznych”. Były to wschodnie zbocza gór Śnieżnicy i Ćwilina, w kierunku budowanego w roku 1913 kościoła w Jurkowie na terenie wielowiekowej parafii Dobra, a następnie między masywami Łopienia i Mogielicy, na ich zachodnich zboczach, na terenie wsi Chyszówki

 

 

 

 

Zdjęcie wykonane w Stróży dokładnie w czasie trwania kursu. Oficerowie posiadają prawdopodobnie szable wz.1869. Strzelcy uzbrojeni w karabiny Werndla i Mannlichera. Widoczne ładownice starego wzoru do karabinu Mannlicher M1888. Doskonała fotografia pod kątem rekonstruktorskim, ukazuje w bardzo dobrej jakości wierny wygląd sylwetki strzelca.

 

 

 

Ilustracja przedstawiająca ćwiczenia strzeleckie. Domena publiczna.

 

 

 

Członkowie sanockiego „Sokoła”. Na głowach czapki maciejówki, umundurowanie wczesnego wzoru, w rękach karabiny Mannlicher M1895.

 

 

            Duże znaczenie w czasie trwania szkoły miały także ćwiczenia poza Stróżą. W nocy z 12 na 13 sierpnia uczestnicy kursu udali się na manewry prowadzone wraz z innymi kompaniami strzeleckimi prowadzone w rejonie Rabki, Nowego Targu i Zakopanego. Widok kolumn polskich żołnierzy w pełni uzbrojonych i wyposażonych wywołał entuzjazm wśród ludności. Nie podobało się to terenowym władzom austriackim, które nastawione były niechętnie do strzelców (pomimo, że w tamtym czasie wywiad austriacki wspierał ruch niepodległościowy). Namiestnictwo we Lwowie na prośbę starosty nowotarskiego nakazało strzelcom złożyć broń. Komendant Piłsudski odmówił. Starostwo było bezradne, gdyż posiadało ledwie kilkunastu żandarmów natomiast Piłsudski miał przeszło 90 strzelców. Po wielu podobnych perypetiach z władzą austriacką manewry zakończyły się a kompania 22 sierpnia odjechała koleją do Dobrej, skąd przeszła do Stróży.

 

Dalsze ćwiczenia i manewry trwały w okolicy Stróży do 31 sierpnia. Tak zakończyły się legendarne wydarzenia, które były początkiem II Rzeczypospolitej. Szkoła Oficerska w Stróży stała się kolebką odrodzonego Wojska Polskiego i polskiej elity narodowej. Dla tych ludzi myślenie w kategoriach narodowych i propaństwowych był rzeczą naturalną, a nie przejawem wstecznictwa i zaściankowości. Pamięć o stróżańskiej kolebce przetrwała. W 20 rocznicę jej powstania, w roku 1933 zorganizowano uroczyste obchody i wmurowano tablicę pamiątkową w ścianie dworku. Tablica ta była w okresie PRL-u zniszczona i wrzucona do rzeki. Dzięki okolicznym mieszkańcom udało się przechować jej fragmenty, aby po odzyskaniu niepodległości można było dokonać jej restytucji. Jakże jej losy przypominają dzieje naszej limanowskiej tablicy, która upamiętnia zwycięstwo nad bolszewikami w 1920 roku, a która powróciła na swoje miejsce dopiero w roku 2020, w setną rocznicę wielkiej bitwy. Tak komuniści rządzący w Polsce z nadania moskiewskiego niszczyli wszelkie pamiątki po II Rzeczypospolitej, jej twórcach i przywódcach oraz bohaterskich żołnierzach, którzy wywalczyli jej niepodległość.

 

 

 

Rok 1933, obchody 20 rocznicy powstania Szkoły Oficerskiej. Widoczny kapłan w czasie sprawowania Mszy Świętej przy ołtarzu polowym w ganku stróżańskiego dworku oraz członkowie międzywojennego Związku Strzeleckiego. Umundurowanie tej organizacji nawiązywało swoim krojem do legionowego m.in. poprzez czapki maciejówki i niektóre kurtki mundurowe.

 

 

 

 

Każdy uczestnik Szkoły Oficerskiej w Stróży, który  zdał egzamin otrzymał od Józefa Piłsudskiego odznakę oficerską „Parasol”. Odznaka ta była pierwszym polskim odznaczeniem w XX wieku, a osoby nią odznaczone bardzo wysoko ją ceniły. Na zdjęciu generał dywizji Janusz Głuchowski, uczestnik kursu w Stróży. Widzimy, że odznakę nosił tuż przy Krzyżu Orderu Wojennego Virtuti Militari, tak ja inni oficerowie.

 

Jako dodatek do tego artykułu zostanie również opublikowany archiwalny artykuł z prasy przedwojennej.

 

 

 

Kacper Czochara

 

Źródła:

-„Almanach Ziemi Limanowskiej”, Nr 34, Rok IX, jesień 2008

-„Echo Limanowskie”, numer 290-291, rok XXVI, Listopad-Grudzień 2018

-Maciej Kwaśniewski, „Pierwsza Szkoła Oficerska w Stróży, lipiec-sierpień 1913, Szkoła Niepodległej Polski”, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2017

 

 
Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej Jabłoniec 1914
Adres: ul. T.Kościuszki 6, 34-600 Limanowa
KRS: 0000485295
NIP: 7372203252
REGON: 122988528
Partnerzy:
Ta strona wykorzystuje pliki cookies i inne technologie. Korzystając z witryny wyrazasz zgodę na ich używanie.Dowiedz się więcejRozumiem