Wędrować po Ziemi Seklerów, a nie wejść na Madarasi Hargita – Świętą Górę Seklerów (székelyek Szent Hegye) to mniej więcej tak, jak być w Rzymie, a Papieża nie widzieć. Świętość, mistycyzm i tajemnicę tego miejsca można co nieco zrozumieć, gdy się wejdzie na nagi szczyt, pokryty ... lasem kopjaf, krzyży, sztandarów, turuli, pomników dyktatu trianońskiego, itp. Nie-Węgrom trudno to ogarnąć i pojąć, bo wiele tu symboliki węgierskiej jeszcze z czasów przed zasiedleniem Basenu Karpackiego.
Madarasi Hargita (1801 m n.p.m.) to najwyższy szczyt wulkanicznego pasma górskiego Hargita, w środkowej części Karpat Wschodnich. Jest pozostałością wypiętrzonej krawędzi krateru wulkanicznego o szerokości aż 5 kilometrów. Sąsiednie szczyty na krawędzi tegoż krateru to: Rákosi-Hargita (1755 m n.p.m.), Madéfalvi-Hargita (1709 m n.p.m.), Csicsói-Hargita (1756 m n.p.m.) i Oltárkő (1358 m n.p.m.). Góry Hargita zaliczane są do młodych gór wulkanicznych.
Ze szczytu rozciąga się imponująca panorama niemal całej Transylwanii. Przy pięknej, bezchmurnej pogodzie można zobaczyć nie tylko pasma górskie Görgényi i Hagymás, ale także prawie całe pasmo Karpat Południowych. Śnieg zalega tutaj przez 5-6 miesięcy; raj dla miłośników sportów zimowych przy towarzyszącej dobrej infrastrukturze. Trudne warunki klimatyczne, a więc niskie temperatury i obfite opady deszczu spowodowały, że okolice szczytu porastają głównie krzewy: jałowca, żurawiny, jagody leśnej. Zbocza porasta świerk. W górach Hargita pomieszkują: niedźwiedzie brunatne, jelenie, rysie, wilki, żbiki, wiewiórki, lisy i dziki.
Á propos niedźwiedzi, rozpanoszyły się tutaj ostatnimi laty, pełno ich wszędzie, podchodzą do ludzkich siedzib. Podobnie jak w Polsce, przede wszystkim w Bieszczadach, na Podkarpaciu i Podhalu.
Jeżeli ma się mało czasu, najlepiej podjechać samochodem od strony północno-zachodniej do schroniska Madarasi Menedékház (1650 m n.p.m.), zbudowanego w 1942 roku przy wsparciu rządu węgierskiego. Od schroniska już tylko nieco ponad pół godziny spacerem na szczyt.
Źródło fotografii: Székelyhon.ro
Mój przyjaciel László, dowiedziawszy się o planowanej wycieczce w Góry Hargita, straszył „życzliwie”, że miśki nas zjedzą, i podesłał powyższe fotografie. Nie spotkaliśmy na szlaku żadnego misia, ale problem niewątpliwie jest. Fakt faktem, skoro człowiek narusza przestrzeń życiową niedźwiedzi, to i one rewanżują się podchodząc pod domy :)
Tekst i fotografie: Marek Sukiennik