Keszthely, dwudziestotysięczne miasto – kurort, położone na północno-zachodnim brzegu Balatonu, szczyci się mianem najstarszej osady nad „węgierskim morzem”, której dzieje sięgają korzeniami ery neolitu. Często nazywane jest też perłą Balatonu, konkurując o to miano z Siófokiem. Bez wątpienia Siófok to największe turystyczne miasto na Węgrzech, klasyczny kurort, zwany letnią stolicą Węgier (z Budapesztu do Siófoka jest ok. 100 km), z wielkimi hotelami, portem i kilkunastokilometrową plażą. Keszthely, choć bardziej kamerlne, oferuje - moim zdaniem - bogatszą ofertę dla urlopowicza, nie będącego li tylko fanem smażenia się na plaży.
Pierwsze zapisy kronikarskie dotyczące miasta pochodzą z XIII wieku, a najstarszą budowlą zachowaną po dziś dzień jest gotycki kościoł z końca XIV wieku. Wizytówką Keszthely jest bez dwóch zdań neobarokowy pałac rodziny Festeticsów (trzeci pod względem wielkości na Węgrzech), otoczony pięknym zadbanym ogrodem (z XIX w.) w stylu angielskim, z biblioteką, powozownią, palmiarnią. Budowę pałacu, na miejscu ruin zamkowych, rozpoczęto w 1745 roku, a ukończono (wliczając trzykrotne przebudowy) w 1887 roku. Pałac mieści muzeum, które rokrocznie zwiedza kilkaset tysięcy osób. Przy deptaku (Sétáló utca), rozpoczynającym się od bramy głównej pałacowego ogrodu, liczne winiarnie, kawiarnie i restauracje, a także zabytkowe kamienice, hotele. Ponadto Keszthely szczyci się kilkoma dużymi muzeami (m.in. muzeum Balatonu, lalek, figur woskowych, rolnictwa), stąd też nazywane jest „miastem muzeów”. W sezonie, od wiosny do jesieni, organizowane są festiwale, koncerty muzyki poważnej i plenerowe przedstawienia teatralne. Tak więc Keszthely tętni życiem nie tylko turystycznym, ale także kulturalnym i naukowym (uniwersytet rolniczy).
Spacerując po mieście, natknąłem się na tablicę poświęconą generałowi Józefowi Bemowi – Ojczulkowi Bemowi (Bem apó), którą to miasto ufundowało w 220. rocznicę urodzin Generała. Na tablicy z marmuru widnieje płaskorzeźba popiersia Bema w stroju węgierskim, wykonana z brązu, oraz informacja w językach: węgierskim i polskim.
Karta pocztowa z Tapolcy (wyd. BROS UNIVERSAL BT. - Miskolc)
Jeśliby jakimś cudem to wszystko nam się znudziło, lub też pogoda nie dopisała, to najbliższa okolica ma jeszcze asa w rękawie, a jest nim – oddalona od Keszthely o 27 km – jaskinia (z jeziorem) Tavasbarlang w Tapolcy (usytuwana niemalże pod centrum miasteczka). Została odkryta przypadkowo w 1903 roku; schodzi się pod ziemię schodami, pokonując 73 stopnie. W przeciwieństwie do większości jaskiń, jest tu ciepło (ok. 20°C ), co zawdzięczamy wodom termalnym. Wsiadamy do metalowych łódek (max. 3 osoby, jednak nie przekraczając 200 kg „tonażu”) i płyniemy malowniczymi korytarzami ok. 350 metrów. Miejscami trzeba mocno schylić się, by pokonać ciasne przesmyki. Woda jest krystalicznie czysta, efektownie podświetlona. Sceneria iście bajkowa. Można tu podleczyć schorzenia układu oddechowego i alergie. Tylko część groty przeznaczona jest do zwiedzania.
Wokół Balatonu mamy do dyspozycji także ścieżkę, a w zasadzie drogę rowerową (Balaton körút), liczącą ok. 200 km, z kempingami, wytyczoną przez najciekawsze miejsca związane z „węgierskim morzem”, m.in. Tihany z opactwem benedyktyńskim, czy też Badacsony z wybornymi winami.
Tekst i fotografie: Marek Sukiennik