Pałac Grand Trianon na starej francuskiej karcie pocztowej (w zbiorach autora).
Karta pocztowa w zbiorach autora.
O trianońskim rozbiorze Wielkich Węgier pisałem dwa lata temu, na setną rocznicę dyktatu:
https://www.lsho-jabloniec1914.pl/aktualnosci;trianon-haniebny-rozbior-wielkich-wegier,457.html
W międzyczasie do moich zbiorów trafiła rzadka i ciekawa karta pocztowa z okresu międzywojennego (najprawdopodobniej z początku lat 20-tych), z węgierską „modlitwą narodową” o restytucję Ojczyzny, nawiązującą do owego nieszczęsnego wydarzenia, którą to prezentuję powyżej. Modlitwa jest krótka, trzywierszowa:
„Hiszek egy Istenben, hiszek egy hazában:
Hiszek egy isteni örök igazságban,
Hiszek Magyarország feltámadásában! Ámen.”
Poeta Béla Szabados „rozbudował” tę modlitwę; powstał poemat, z którym można się zapoznać m.in. na stronie:
http://tgym.hu/index.php/virtualis-kiallitas/518-a-magyar-hiszekegy
Profesor Marian Zdziechowski w czterdziestostronicowej broszurze zatytułowanej „WĘGRY I POLSKA NA PRZEŁOMIE HISTORJI” tak opisuje okoliczności przygotowania i podpisania tzw. traktatu pokojowego w Trianon (wybrane fragmenty):
„Wojna zakończyła się straszliwą klęską Austro-Węgier i ich potężnego sprzymierzeńca. Nastąpiły rokowania pokojowe w Wersalu i w Trianon, dzielono się tam krajami i prowincjami mniej więcej tak, >>jak podchmieleni włamywacze dziela się łupami<<, o losach świata decydowała wszechpotężna czwórka, którą stanowili – pisał Hipolit Milewski we Wspomnieniach swoich - >>antyklerykał i pół komunista z r. 1871, Clemenceau, wolnomularz Orlando, niby purytanin i pogromca Izby Lordów Lloyd George i presbiterjanin, osobisty wróg zasady monarchistycznej, Wilson<<; dla tych >>operatorów<< prastara katolicka dynastja Habsburgów była szczególnie wstrętna. I w szale nienawiści zaciekłej, a niczem nieusprawiedliwionej, rzucili się na nią. […]
Porównano układy, które poprzedziły traktat w Trianon, z walką krabów nad ciałem i o ciało topielca. Osobą główną był tam Tardieu; całkowicie owym krabom oddany umiał je godzić, gdy się kłócić poczynały o jakiś kawał ciała topielca. Pokój rozumiał on, jako hegemonję Francji w Europie, zbudowaną na mocnej podstawie, jaką tworzyć miały zbogacone, dzięki jej potężnemu poparciu, łupami po zwalonej monarchji Habsburgów i pełne ambicji państwa przyszłej Małej Ententy.
Traktat w Trianon jest dziełem Tardieu, >>Dla Austro-Węgier litości mieć nie wolno<< - powiedział obejmując przewodnictwo w komisji, która stanowić miała o przyszłości nieszczęśliwej monarchji. I według instrukcyj jego pracowali rozmaici nieznani i nieodpowiedzialni eksperci i technicy. Wynikiem ich trudów było sprawozdanie ogromne rozmiarami, bo tak chciał Tardieu, gubiące się w drobiazgach, obciążone sążnistymi aneksami. Przestudjowanie elaboratu wymagałoby szeregu tygodni, podany zaś został Konferencji 8 maja, czyli na ostatniem jej posiedzeniu. Tardieu w ten sposób stawiał ją przed faktem dokonanym. W protokole zanotowano, że Rada Najwyższa nie miała możliwości dokładnego zbadania wszystkich przedstawionych jej szczegółów. […]
A Węgry? Zapomniano – pisze Węgier, bar. Szilassy - o wspaniałomyślnej zasadzie prawa rzymskiego in dubio pro reo. I nie tylko zapomniano; dla zwycięzców nie było tu żadnego dubium, żadnej wątpliwości, że ze wszystkich zbrodniarzy największym jest naród węgierski. Na naród ten zwalono cały ciężar odpowiedzialności za wojnę i zakutego w kajdany zbrodniarza nie dopuszczono nawet do głosu. Wolno mu było tylko wysłuchać w pokorze wyroku zwycięzców. Na żądanie zaś Rady Najwyższej przybyła do Paryża na początku stycznia 1920 r. delegacja węgierska pod przewodnictwem najdostojniejszego w narodzie hr. Alberta Apponyi. Członków jej potraktowano, jako więźniów, internowano w hotelu, w którym stanęli, otoczono policją, tylko hrabiemu Apponyi dozwolono ze względu na podeszły wiek odbywać przechadzki w Bois de Boulogne w towarzystwie stróżów bezpieczeństwa; 15 stycznia zawiadomiono delegację, że zostanie wezwana dla wysłuchania wyroku, który był wyrokiem śmierci dla narodu, i podpisania tragicznego traktatu w Trianon, bez zmian, bez zastrzeżeń, nawet bez dyskusji, w przeciwnym razie grożono natychmiastową okupacją Węgier. Pozbawiona głosu delegacja poprzestała na wręczeniu memorjału. Rada zaś Najwyższa raczyła się zgodzić na wysłuchanie hr. Apponyi'ego. Ten największy w Europie mówca, z równą biegłością, jak w języku ojczystym, przemawiać mógł po francusku, po niemiecku, po angielsku i po włosku. Węgrzy spodziewali się, że osobą swoją i wymową dokona cudu. Cud nie nastąpił. Niemniej jednak słowa jego wywarły wrażenie potężne; jakgdyby przed spółką, która się zawiązała w celu dokonania nieładnego czynu, stanął nagle ktoś o wysokim poziomie duchowym i wykazał zbrodniczość zamierzonego przedsięwzięcia i zgubne tego następstwa. Wspólnikom otworzyły się oczy, poczuli wyrzuty sumienia, zawahali się, ale trwało to tylko chwilę, zanadto się bowiem zagalopowali, już się cofnąć nie mogli.
A przecież żądał hr. Apponyi rzeczy bardzo prostej, plebiscytu, czyli stał na tejże, co wszechpotężny Wilson zasadzie samostanowienia narodów. Widocznie najwyżsi sędziowie nie byli pewni, że Słowacy, Rumuni z Siedmiogrodu i Serbowie z Banatu zechcą zamienić jarzmo węgierskie na wolność czeską, serbską lub rumuńską”. (cytat za: Marjan Zdziechowski, WĘGRY I POLSKA NA PRZEŁOMIE HISTORJI, Wilno 1937, DRUKARNIA ARTYSTYCZNA GRAFIKA, WILNO, UL. TATARSKA 22)
Pomnik trianoński w Szécsény - Nógrád megye (fotografia: Marek Sukiennik, rok 2020)
Marek Sukiennik
Bibliografia:
- Marjan Zdziechowski, WĘGRY I POLSKA NA PRZEŁOMIE HISTORJI, Wilno 1937, DRUKARNIA ARTYSTYCZNA GRAFIKA, WILNO, UL. TATARSKA 22
- http://tgym.hu/index.php/virtualis-kiallitas/518-a-magyar-hiszekegy